środa, 27 kwietnia 2016

Wschód pełną parą, czyli Asja Fendi

Bardzo łatwo mówić o zapachach orientalnych, mając do wyboru szeroką gamę nijakich zapachów mainstreamowych, ciekawszych niszowych oraz stos ciężkich olejków arabskich.
Nic jednak nie może się równać Asji.
Otwiera się ona eksplozją soczystych owoców, by ewoluować w ciemne, smutne rejony olfaktorycznych wrażeń. Chyba nie ma drugiego tak pięknie ewoluującego zapachu. Do sedna: zacznijmy od tego, że Asja jest kobietą. 



Władczą, zdystansowaną i chłodną.
Pomimo tej wspaniałej feerii barw, ciepłych nut, mocno zaznaczonego ylang-ylang, Asja odcina się od skóry noszącego. Tnie powietrze jak brzytwa. Mami moje zmysły. Stwarza atmosferę zadymionego wnętrza chińskiej świątyni. Aurę zadumy i spokoju.





Taki chłód zestawiony z ciepłymi nutami jest dla mojego nosa niezwykle przyjemny. Wszystkie chłody są przyjemne, ale chłód w zapachu stricte przyprawowym, orientalnym? Tego się nie spotyka. Jeśli szukasz prawdziwego orientu, deficytowego już towaru w perfumeriach, sięgnij po to dzieło domu Fendi. Gwarantuję, że się nie rozczarujesz. Wszystko tu tak lekkie, naturalne, piękne. Żadnych drażniących nut. Orientalna poezja.

Wracając do Asji-samotna władczyni wyleguje się w swoim pałacu, paląc cynamonowe kadzidła. Robi to godzinami. Z upływem czasu mięknie, tak bardzo, że pod koniec dnia uroni jedną łzę samotności, o której nikt się nigdy nie dowie. To jej codzienność. Smutek to jej drugie imię. 
Azjatyckie noce, chińskie święta, kolory, zapachy Orientu to nie dla niej. Już nie. Pozostała nostalgia i zadymione, przyprawowe wnętrze jej niedostępnego pałacu.





Asja została wydana w 1992r. Jej twórcą jest Jean Guichard.
Jak każde świetne perfumy, została wycofana zanim zainteresowałam się zapachami. Wciąż jednak można dostać wersję wody toaletowej oraz miniaturki (recenzja dotyczy wersji EdP)
___
Piramida zapachowa:

____________
morela, brzoskwinia, malina, cytryna, bergamota
____________________________
mimoza, gałka muszkatołowa, miód, goździki, cynamon, orchidea, korzeń irysa, ylang-ylang, konwalia, róża, jaśmin
____________________________________________
drzewo sandałowe, żywica bursztynowa, piżmo, benzoes, wanilia, cedr, styraks


1. Zdjęcie pochodzi ze strony Universparfum.netai.net. 
2. Zdjęcie to wnętrze Muzeum Dziedzictwa Hong Kongu , znalezione w huffingtonpost.com

wtorek, 26 kwietnia 2016

Słowo wstępu

Nazywam się Wioletta. 20 lat, z czego z perfumami namiętne 2. Studentka.

Bloga założyłam w lipcu 2015r., więc 10 miesięcy zwlekałam z tym najtrudniejszym, pierwszym postem. Bogatsza o ten czas, o nowe doświadczenia, o setki przetestowanych perfum i tysiące zapachowych bodźców, dzisiaj otwieram nowy rozdział.
Po co to robię? Dla siebie i dla Was. Pisząc recenzje na forach ograniczałam się jedynie do barwnych, często przesadzonych, ale pozbawionych charakteru opisów. Nie sposób bowiem wyrazić emocje, które towarzyszą zapachom, poprzez same słowa. Poszukuję obrazów, kiedy rozmyślam o perfumach. Szukam muzyki. Wspomnień. Chcę się nimi dzielić.
Co tu znajdziecie? Rzetelne recenzje. Zapachy, które lubię. Zagadnienia natury technicznej. Tematy oscylujące wokół rynku. Odpowiedzi na Wasze pytania. Konkursy.
Czego tu nigdy nie znajdziecie?Recenzji sponsorowanych. Recenzji zapachów bladych, mdłych i w moim odczuciu nieciekawych. Nie będzie tu żadnych pochwał dla odpowiedników, podróbek i perfum lanych, "inspirowanych" (nie znoszę tego określenia!) oryginalnymi kompozycjami. 


Warto podkreślić, że wciąż się uczę. Zakres mojej wiedzy nie jest nawet w połowie tak szeroki, jak specjalistów. Myślę, że warto jednak pasję ubrać w słowa. Zapraszam do lektury.






1. Migdałowiec- zapach jego kwiatów kojarzy mi się ze świeżą różą- zdjęcie mojego autorstwa. Roślinę tę utożsamiam z moim signature scentem, ale o nim w następnych postach.